201.

971 48 87
                                    

WAŻNE! Uwaga! Po tym rozdziale zapraszam do nowej książki w moim profilu, gdzie będzie kontynuacja losów Grabowskich!

Pozew o rozwód bez orzekania o winie

Działając w imieniu własnym, wnoszę o:

- rozwiązanie związku małżeńskiego powoda Kuby Grabowskiego urodzonego 7 lipca 1991 w Ciechanowie i pozwanej Elisabeth Grabowskiej urodzonej w dniu 8 marca 1992 w Warszawie, zawartego w dniu 23 czerwca 2019 w Las Vegas, Nevada, Stany Zjednoczone Ameryki, zarejestrowanego w Urzędzie Stanu Cywilnego w Warszawie pod numerem 2781/66/88/897 przez rozwód bez orzekania o winie,

- zasądzenie na rzecz powoda kosztów postępowania.

Ponadto, wnoszę o:

- zasądzenie na rzecz pozwanej od powoda alimentów w kwocie 5000 zł miesięcznie do czasu znalezienia przez nią pracy z wynagrodzeniem pozwalającym na zachowanie dotychczasowego poziomu sytuacji majątkowej i utrzymanie pracy przez co najmniej pół roku.

Przebiegła wzrokiem po pierwszej części strony i nie doczytała nawet uzasadnienia oraz listy załączników, bo oczy zaszły jej łzami, a tekst rozmazał się w ciemną plamę. Pociągnęła nosem i zamrugała, żeby wyostrzyć obraz. 

Na podstawie art. 187 § 1 pkt 3 k.p.c. oświadczam, że strony nie podjęły próby mediacji lub innego pozasądowego sposobu rozwiązania sporu ze względu na zły stan psychiczny pozwanej, która pozostaje pod opieką lekarza psychiatry oraz uczęszcza na psychoterapię.

Wzięła głęboki oddech i mocniej zacisnęła palce na kartce, żeby powstrzymać drżenie rąk. Zebrała się w sobie i sięgnęła po drugą kartkę, wierząc, że nie może być gorzej. Było. Otrzymała także wypowiedzenie pracy na stanowisku managera Quebonafide. To był koniec. Dwoma zadrukowanym czarnymi literami kartkami papieru unieważnił wszystko co ich łączyło, jakby to nigdy nie miało miejsca. Zaraz po tym jak dotarło do niej co faktycznie trzymała w dłoniach przez jej myśl przemknęło krótkie a nie mówiłam?  Uległa mu w sprawie pracy, a później poczuła, że jest dla nich nadzieja i nie skończą przed sądem, więc zdecydowała się na ślub. Było to co prawda w przypływie radości i dobrej wiary, ale z każdym kolejnym dniem pokazywał jej, że była to dobra decyzja. Nie zasłużyłaś na niego, zaczęło odbijać się w jej głowie. Co on w tobie widział? Spójrz na siebie. 

Nie spuścił z niej wzroku od chwili, gdy wzięła do ręki pozew rozwodowy. Wstrzymał oddech, kiedy nerwowo przełknęła ślinę, a w jej oczach błysnęły łzy. Nie był to dla niego przyjemny ani satysfakcjonujący widok. Czuł niewyobrażalny ból, ale wiedział, że musi pozwolić jej odejść, żeby jeszcze kiedykolwiek mogło być dobrze. Nie widział innej drogi, tylko postawienie jej w tej sytuacji. Sama jeszcze długo miotałaby się walcząc ze swoimi emocjami. Mówią, że jak kocha to wróci. A jeśli kochasz, to pozwól odejść. On nie tylko pozwalał, ale zmuszał ją do tego. Dla jej dobra i zdrowia psychicznego. Za dużo się wydarzyło, a on miał wrażenie, że nie jest w stanie jej pomóc i po prostu zawiódł na całej linii. Było to beznadziejne uczucie, które towarzyszyło mu od jakiegoś czasu. Zamiast cierpliwie ją wspierać to jeszcze dopuścił się zdrady. Nie podołał, a w dodatku sam zaczynał czuć się coraz gorzej. A ona, niezdecydowana, tkwiła w tym wszystkim, tolerowała jego obecność i wręcz czuła, że jest mu coś winna, w dalszym ciągu pracując na jego sukces. A przecież mogła się odegrać, pójść do mediów i rozegrać to wszystko publicznie, robiąc z niego najgorszego małżonka, który nie tylko wcześniej naciskał na ślub to jeszcze sam zdradził. Przecież ona nie jest taka... zganił się w myślach. Zamknie się w sobie i będzie cierpieć w samotności, nie mówiąc o nim złego słowa. Uzależnił ją od siebie, a jednocześnie to ona stanowiła najbardziej przyjemny, a zarazem toksyczny dla niego narkotyk. 

- Lisa. - przełknął ślinę, gdy zaschło mu w ustach, kiedy patrzył na stojącą ze spuszczoną głową dziewczyną. - To dla twojego dobra. - ciężko było mu ruszyć się z miejsca i sam był na granicy płaczu, ale stanął przed nią, kładąc dłonie na jej ramionach. - Nie mogę pozwolić, żebyś tkwiła przy mnie. - mówił cicho, kciukami gładził jej szyję. - Za dużo się wydarzyło... - urwał, kiedy dziewczyna niespodziewanie uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Poczuł się, jakby ktoś żywcem wyrwał mu serce z klatki piersiowej, kiedy zobaczył ten ból, a może rozczarowanie w jej piwnych oczach. Mimo błyszczących łez, jej spojrzenie było przygaszone, jakby życie właśnie ulatywało z jej ciała. W tej samej sekundzie zwątpił w swoją decyzję. Co jeśli cały jego świat znienawidzi go do tego stopnia, że nigdy więcej go nie zobaczy, nie weźmie w ramiona i nie przyłoży warg do jego czoła, szepcząc jak bardzo go kocha? Drgnął, gotowy wyrwać papiery z jej rąk, kiedy Lisa w końcu odezwała się. - Gdzie mam podpisać? - wyszeptała, odsuwając się od niego. Rozgrywał w głowie ten moment na kilkanaście sposobów, ale żaden nie zakładał wypowiedzenia przez nią tych słów. Ponownie stracił oddech. - Co? - wykrztusił, wyraźnie zbity z tropu jej reakcją. - Gdzie mam podpisać? - zapytała głośniej, odsuwając się od niego. Jego ręce opadły wzdłuż ciała, ale wzrok pozostał wbity w jej twarz. Oniemiały wskazał jej odpowiednie miejsce na wypowiedzeniu pracy oraz miejsce, gdzie miała dać parafkę, że otrzymała kopię pozwu. Zanim drżącą ręką podpisała ostatni papier wykreśliła jeszcze na obu egzemplarzach pozwu linijkę o zasądzeniu alimentów na jej rzecz. Skoro właśnie tego chciał, nie zamierzała mu sprawiać problemów. Dostosuje się i odejdzie. Nigdy nie chciała dla niego źle. Nigdy nie pragnęła tego wszystkiego. Nie marzyła o nim, nie potrzebowała jego pieniędzy. A jednak spędzili ze sobą tyle dobrych chwil. Rozumiał ją, był dla niej opoką, chciał dać jej gwiazdkę z nieba. Pozwoliła na to, żeby stał się dla niej wszystkim i teraz miała ponieść za to karę.

Jak było bez niego? Nie pamiętała. Jak będzie bez niego? Bała się o tym myśleć. 

———-

Dodajcie mi otuchy, błagam. A jednocześnie bądźcie szczerzy co do tego rozdziału... 

Okazało się, że wyczerpałam limit części w jednej książce. W moim profilu znajdziecie już "I trudno ją poskładać, w kolor / ale próbuję póki nie wyblaknie", gdzie będę pisać kontynuację tej książki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 21, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz