- Długo jeszcze będziemy na niego czekać? - usłyszał za sobą znudzony głos żony i odwrócił się do niej. - Impreza niespodzianka. - wzruszył ramionami i kiwnął w jej stronę papierowym kubkiem. - Co pijesz? - zainteresowała się, bo z nudów pomyślała o alkoholu. - Standard. - pozwolił jej przejąć drinka i wypić zawartość. - Mówiłeś, że mam się nie stroić, a wyglądam jakbym wpadła tutaj prosto z ulicy. - niezadowolona wydęła wargi, bardziej naciągając rękawy bluzy. - Wyglądasz świetnie. - palcem wskazującym postukał ją w czubek nosa i ponad jej głową uśmiechnął się do obserwującego ich Krzyśka. Zmarszczyła nos i odsunęła się, ale pozwoliła żeby luźno objął ją ramieniem i poprowadził do stolika, który służył za bar. - Jeszcze raz to samo? - sięgnął po butelkę whiskey. - Może być, ale pilnuj żebym się nie zrobiła zanim impreza się zacznie. - zastrzegła, obserwują jak napełnia kubki. - Nie musisz być taka wstrzemięźliwa. Sami swoi. - zażartował, dolewając napoju gazowanego. - Moje pojęcie sami swoi nieco różni się od twojego. - wytknęła, na co szybko pocałował ją w skroń, żeby się nie uruchomiła. Jeszcze nie wiedziała jak wejdzie po drabinie na dach z kubkiem w ręku, ale skierowała ku niej swoje kroki. Ledwo postawiła nogę na pierwszym stopniu, a w towarzystwie zrobił się popłoch. Ktoś dostał sygnał, że Taco za chwilę będzie na górze. Kuba pomachał w jej kierunku wyrzutnią confetti, wiec zrezygnowana ponownie zajęła miejsce przy jego boku. Cierpliwie wyczekała pojawienia się solenizanta, odśpiewała ze wszystkimi gośćmi sto lat i nawet złożyła Fifiemu życzenia. Słońce dosyć szybko schowało się za horyzontem, a wraz z jego zniknięciem z głośników poleciała głośniejsza muzyka.
- Tutaj jesteś. - Grabowski wspiął się po drabinie i na czworaka pokonał odległość dzielącą go od Lisy. - Chodzenie sprawia trudności? - zażartowała, gdy położył się z głową na jej udzie. - Troszeczkę. - uniósł rękę, pokazując między palcami niewielką odległość. Sama od kilku dobrych minut biła się z myślami czy wstać, bo podejrzewała, że zawieje nią, gdy tylko stanie na nogi. Zsunęła mu z głowy okulary, które boleśnie wbiły jej się w nogę i odłożyła na bok. - Sama piłaś? - zauważył pustą butelkę obok i przewrócił się na plecy. - Nie mogę? - przeczesała palcami przydługie włosy mężczyzny, co wywołało u niego cichy pomruk aprobaty. - Możesz. - mlasnął językiem, przypatrując się jej od dołu. Przesunęła wzrokiem po nocnej panoramie Warszawy i uśmiechnęła się. - O czym myślisz? - zapytał, zagryzając wargę, bo zdał sobie sprawę, że może nie powinien o to pytać. Jednak pijackie myśli były szybsze. - O niczym. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, bo po raz pierwszy od długiego czasu po prostu cieszyła się widokiem. I procentami, które przyjemnie krążyły w jej układzie krwionośnym. - Prawidłowa odpowiedź! - klasnął w dłonie i wyciągnął rękę, żeby złapać ją za kark. Pociągnął ją do siebie, przesuwając językiem po jej wargach. - Dobrze smakujesz. - wyszeptał, pogłębiając pocałunek, gdy tylko na to pozwoliła. Podparła się na rękach i zmieniła pozycję, żeby było jej wygodniej. Złapał ją za nogę i pociągnął do siebie, tak że przysiadła na nim okrakiem. - Tak lepiej. - ich błyszczące od alkoholu spojrzenia spotkały się, gdy na chwilę przerwali pocałunek, żeby zaczerpnąć powietrza. Odgarnął zbłąkany kosmyk za ucho i przesunął palcami po odrastających włosach. Wyczuł pod palcami bliznę, ale nie przestał, nawet gdy złapała go za nadgarstek. Ciągle było to zakazane dla niego miejsce. - Będę tęsknić. - ponownie złączył ich wargi w namiętnym pocałunku, przyciągając ją za włosy do siebie. Zdawało się, ze impreza pół piętra niżej kompletnie ich nie obchodzi, kiedy błądzili dłońmi po swoich ciałach, zatracając się w pieszczotach. Rozpięła ostatni guzik jego koszuli i zostawiajac wilgotna od pocałunków ścieżkę, zjechała wargami na nagi tors. Koniuszkiem języka zaznaczyła krawędzie tatuażu, w dalszym ciągu zaciskając wyciągniętą rękę na jego karku. Zatoczyła biodrami po okręgu, ocierając się o jego podbrzusze i ścisnęła go nogami. - Ciii, lubię dawać. - zatkała mu usta dłonią, gdy chciał coś powiedzieć. Przesunęła dłońmi po jego żebrach, boleśnie wbijając w nie paznokcie i zsunęła się między jego nogi. Podparł się na rękach, na wpół siadając i wymruczał jej imię, obserwując jak próbuje sobie poradzić z guzikami rozporka. Pochylił się w przód, dając jej klapsa i złapał ją za pośladki, przyciągając do siebie. Skrzyżowała nogi w kostkach, ściśle go obejmując i spojrzała na niego pytająco. - Masz pecha, bo ja też. - zachichotał, łapiąc za dół jej bluzy. Ściągnął ją przez głowę i ścisnął jej biust, zanurzając w nich twarz. Zsunął jej bokserkę, odsłaniając stanik, w który wsunął dłonie, wyjmując z nich piersi. Zadrżała, gdy chłodny podmuch wiatru zderzył się z ciepłym dotykiem Grabowskiego, wywołując na jej skórze gęsią skórkę. Ściągnęła na bok ramiączka bielizny, żeby ułatwić mu zadanie i cicho syknęła, kiedy złapał zębami sutek i mocno go odciągnął. Przymknęła oczy, odchylając głowę w tył i splotła palce na jego karku, kiedy ślinił jej biust, na przemian obsypując go pocałunkami, podgryzając, żeby za chwilę ścisnąć go w dłoniach.
Przylgnęła biustem do niego, gdy za ich plecami rozległo się głośne przekleństwo. - Wiedziałem, że gdzieś się chowacie. - Krzysiek podparł się na kolanie i spojrzał na nich. - Zaraz będzie tort. - oznajmił, z rozbawieniem obserwując parę, która zdecydowanie zatraciła się w sobie. Cieszył go ten widok, bo przynajmniej nie skakali sobie do gardeł jak w drodze na imprezę - Lisa stała się niezwykle pasywnie agresywna, a Kuba nie pozostał jej dłużny, odgryzając się tym co mu ślina na język przyniosła. Poprawiła piersi w biustonoszu i z niezadowoleniem strzeliła ramiączkami. - Jak już tu jesteś to pomożesz mi wstać? - zarzuciła bluzę na ramiona i wyciągnęła rękę do Kondrackiego. Miała miękkie nogi, co w połączeniu z alkoholem, dawało jej niemal 100% pewność, że nie zachowa równowagi. Krzysiek złapał ja za ręce i pociągnął w górę, od razu pewniej łapiąc w ramiona, gdy się zatoczyła. - Jednak za dużo. - zachichotała, ściskając go za ramię, bo zrobiło jej się gorąco i w pełni poczuła moc wlanego w siebie alkoholu. - Ładnie pachniesz Kondracki. - wymruczała, trącając nosem jego szyję. - Dobra, dobra, koleżanko. - roześmiał się, odsuwając ją od siebie na długość ramion. - Tam jest twoje kochanie. - delikatnie pchnął ją do Grabowskiego, który w końcu stanął na nogi. - Moorda moja. - złapała męża za policzki i ścisnęła je. - No na pewno. - zaparła się, kiedy stanęli na skraju dachu, żeby zejść na dół. - Złapię cię na dole. - Kuba zapewnił ją i jako pierwszy, całkiem sprawnie zszedł po drabinie. - Na kolana Grabowska i schodzisz. - Krzysiek dobrze się bawił kosztem wstawionej żony przyjaciela. - Nie mów mi co mam robić, przyjemniaczku. To, że dobrze pachniesz nie znaczy... - wymierzyła w niego palcem wskazującym, gdy wybuchnął śmiechem. - Lisa! - Kuba stał na dole z rozłożonymi ramionami, gotowy żeby ją złapać. - A ty jesteś pijana. Klękaj. - pogonił ją machnięciem ręki. - Chciałbyś. - skrzyżowała ręce na piersi i obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem. - Que, zabierzesz stąd swoją żonę? - Krzysiek wychylił się. - Odmawia zejścia na dół! - parsknął śmiechem i ramieniem powstrzymał ją zbliżeniem się do granicy dachu. - On mi każe klękać! - krzyknęła, a obaj mężczyźni wybuchnęli śmiechem. - A przede mną klękniesz? - Kuba ponownie wdrapał się na górę i skinieniem głowy kazał Kondrackiemu zejść. - Jak ładnie poprosisz. - zaczęła się z nim przekomarzać, zabawnie przekręcając głowę. Wyglądała jak jeden z tych szczeniaczków z zabawnych filmików, które w teorii ze zrozumieniem patrzyły na swoich właścicieli. Przyciągnął ją do siebie i przesunął dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, ostatecznie zaciskając palce na pośladku. Wyszeptał jej coś do ucha i krótko pocałował. - To jak? - spojrzał jej w oczy, a na jej ustach pojawił się głupi uśmiech. - A jak powiem, że mi się to podoba? - Grabowski palnął się w czoło i złapał ją za podbródek. - W takim razie zwiąże cię i doprowadzę do szaleństwa, a tuż przed orgazmem przestanę. I tak niezliczoną ilość razy, aż będziesz błagać o litość, bo bycie na krawędzi doprowadzi cię do bólu, jakiego jeszcze nie zaznałaś. - wyszeptał w jej wargi, z satysfakcją czując dreszcz jaki przebiegł jej ciało. - Grozisz czy obiecujesz? - zagryzła jego dolną wargę i zaczepnie ją odciągnęła. - Złaź na dół, do kurwy nędzy. - syknął, łapiąc ją za kark i sprowadził ją do parteru.
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfiction„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...