66.

386 28 71
                                    

- Mogę już? - Kuba od kilku minut stał pod drzwiami domku, który zajmował z Lisą. - Jeszcze chwilę! - krzyknęła Ola i zerknęła na dziewczynę siedzącą przed nią. - Zamknij oczy. - poprosiła i odgarnęła grzywkę Lisy, rozpylając na jej twarzy fixer. - A ty dalej wyjesz pod drzwiami? - Krzysiek oparł się o balustradę na dole i spojrzał na Grabowskiego. - Nie wiem co one tam knują, ale chciałbym się tam dostać. - westchnął, marząc o krótkiej drzemce przed koncertem i spokojnym przygotowaniu się. Dziewczyny tajemniczo zniknęły już w trakcie obiadu, porywając na wynos swoje dania. - Daj spokój. - szatyn przewrócił oczami i przeczesał czerwone końcówki włosów. - Idziemy ogarnąć fokarium, chodź. - oparł nogę o stopień i zawiązał sznurówki. - Lisa do cholery! - zniecierpliwiony Kuba puścił propozycję przyjaciela mimo uszu i ponownie uderzył w drzwi. - Daj mi to lusterko, czuję się jakbym miała maskę na twarzy. - Lisa otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Dała namówić się dziewczynom na zrobienie makijażu i ułożenie włosów, ale powoli zaczynała tego żałować. Raz w życiu miała profesjonalnie zrobiony makijaż i od tamtej pory nie zamierzała tego powtarzać. Podobnie, jak kiedyś zarzekała się, że nie będzie blondynką. Co prawda po wizycie u fryzjera w Stanach do tej pory zostawała przy popielatym brązie, jednak ponownie, ku radości Kuby, zapuszczała włosy. Teraz sięgające nieco ponad ramiona kosmyki były idealnie wymodelowane na szczotce, a grzywka opadała delikatnie na jedno oko. - Kuba! Idź na spacer czy coś! - krzyknęła Ala, nieco poirytowana dobijaniem się do drzwi. - Wow. - Lisa sapnęła, w końcu przeglądając się w lusterku. - Nie rozmaże się to? - wskazała na swoje oczy, zauważając jak wykonany przez Olę makijaż podbija odrobinę zieleni w jej tęczówkach. - Nie powinno. No, chyba że będziesz tarła oczy. - dziewczyna uśmiechnęła się do niej, muskając jeszcze pędzlem jej policzki. - Tusz i eyeliner nie puszczą nawet jakbyś miała płakać. Ewentualnie uprawiać gorący seks. - dodała, a kąciki jej ust ponownie powędrowały ku górze. - Dobra, ubieraj się, bo twój narzeczony zaraz drzwi wyważy. - w rękach Lisy wylądował wybrany wieczór wcześniej kombinezon. Posłusznie poszła do łazienki, gdzie przebrała się i spojrzała na swoje odbicie w ogromnym lustrze. Stanęła na palcach, obracając się, żeby obejrzeć się z każdej strony i stwierdziła, że jednak założy obcasy zamiast air maxów. - Wyciągniesz stamtąd swoją żonkę? Nie wiem, udaj, że bardzo jej potrzebujesz i to na już. Szczać mi się chce. - bezradny Grabowski skinął głową na przyjaciela. - Tak dla ścisłości to ja zawsze jej potrzebuję. - Kondracki pokonał co drugi stopień i już miał pukać do drzwi, żeby wywołać swoją dziewczynę, kiedy te ustąpiły. - Od razu tylko wam zapowiemy, że jedziemy na koncert, bo jeszcze nie widziałyśmy ich z Olą w akcji. - Ala otworzyła szerzej, żeby chłopaki mogli wejść do środka. Kuba szybko omiótł spojrzeniem pomieszczenie, zauważając niezliczoną ilość kosmetyków na stole oraz porozrzucane na kanapie liczne ciuchy. - Zaraz o tym pogadamy. - mruknął, przestępując z nogi na nogę, bo naprawdę potrzebował do toalety.- Dziewczyny, jednak obcasy. - Lisa wyszła z łazienki prosto na Kubę, który głośno zaczerpnął powietrza. - Cześć. - nerwowo odgarnęła włosy za ucho, nie spodziewając się, że dziewczyny wpuściły go już do środka. Na sekundę zagryzła wargę, jednak szybko przypomniała sobie o nałożonej pomadce. Grabowski zaniemówił prawie tak samo, kiedy zobaczył ją w klubie w Amsterdamie. Teraz co prawda miała na sobie mniej wyzywający, bo garniturowy, kombinezon, ale i tak zrobiła na nim ogromne wrażenie. - Wow. - rzucił w końcu, kiedy dziewczyna podrapała się po nagim ramieniu, nieco zakłopotana jego reakcją. - Wyglądasz wspaniałe. - podszedł do niej, kładąc dłoń na jej policzku. - Wszystkie żeście się odwaliło i mamy was puścić same? - Krzysiek wtrącił się, głośno zaznaczając swoją obecność. - Właśnie. - Grabowski obejrzał się na drugie połówki i zerkał to na nie, to na swoją narzeczoną. - Będziemy we trzy. Dajcie spokój. - Ala przewróciła oczami, wyjmując z kieszeni dzwoniący telefon i wycofała się za drzwi. - Za 20 minut się zaczyna. Widzimy się na miejscu, tak? - Ola krótko pocałowała Krzyśka i wyciągnęła rękę do Lisy. - Idziemy. - zarządziła, ale Kuba niekoniecznie miał ochotę wypuścić swoją narzeczoną, szczególnie kiedy tak wyglądała. - Będzie dobrze. - dziewczyna pewnie spojrzała na Grabowskiego. - Będę się trzymać z daleka dopóki nie wejdą na scenę. - ścisnęła jego dłoń, całując go w policzek. - Que, na litość boską. - Ola podeszła do niego i szarpnęła go za ramię. - Wyluzuj. - dorzuciła, przesuwając stopą w kierunku Lisy buty. - Czekamy w aucie. - złapała do ręki malutką torebkę i odrzuciła włosy przez ramię. - Chyba zostałeś przegłosowany. - Krzysiek rozłożył ręce, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu. - Tylko grzecznie tam! - krzyknął za dziewczynami, które wsiadały do samochodu. - A ty nie musiałeś do łazienki? - przypomniał Kubie, na co ten pokręcił głową. - Widziałeś jak ona wyglądała? - zapytał, machając ręką w kierunki drzwi. - Tak. Ola za każdym razem jak wychodzi to ma podobny makijaż. - stwierdził Kondracki i wygodnie rozsiadł się na kanapie. 

W pierwszej kolejności Lisa przeszła się przed barierkami oddzielającym publiczność od fosy, żeby odnaleźć swoich znajomych. - Lisa, tutaj! - usłyszała i odwróciła się, zauważając wszystkich w jednym miejscu. - Pierwsze rzędy jak zwykle wasze. - uśmiechnęła się szeroko, ściskając każda koleżankę po kolei. - Ty poszłaś o poziom wyżej. Jak sobie wjazd załatwiłaś? - Paulina spojrzała na nią z podziwem, mieszającym się z zazdrością. - Ktoś był mi winien przysługę. - wyjaśniła krótko, ale nerwowo splotła palce i zerknęła na telefon, żeby sprawdzić godzinę. - Teraz ma wysoko postawionego faceta, wiec wiesz... - dorzucił Damian, jedyny rodzynek w ekipie. - Narzeczonego. - sprostowała z uśmiechem, obracając na palcu pierścionek. - Właśnie, pokaż! - Monika wyciągnęła do niej rękę, na co Lisa wyciągnęła dłoń. - Wylaszczyłaś się. Przyznaj się, że Shannon dalej cię kręci. - Sylwia dorzuciła swoje trzy grosze, na co dziewczyna nieco się zarumieniła. - Przynieść wam wody? - zmieniła nagle temat, czując, że dusi ją w klatce piersiowej. -  A Quebonafide jest z tobą? - usłyszała jeszcze na odchodne. - Kuba? - zmarszczyła brwi i głośno się roześmiała. - To kompletnie nie jego klimat. - skłamała, przysięgając sobie, że nagra reakcję znajomych, kiedy ten pojawi się na scenie. - Zaraz wracam! - krzyknęła i zniknęła z boku sceny, żeby wejść do budynku amfiteatru. - Oglądamy z boku sceny czy z fosy? - wpadła na dziewczyny zaraz za rogiem. - Normalnie powiedziałabym, że pierwszy rząd... - Lisa szeroko uśmiechnęła się. - Może z boku sceny jak będzie kolej na naszych? - zaproponowała, gestem zaczepiając kogoś z obsługi. - Zaraz do was przyjdę. - dodała jeszcze, zwracając się do ochroniarza z pytaniem o jakieś butelki wody. Zostało dosłownie kilka minut do planowanego rozpoczęcia, a chciała załatwić temat jak najszybciej, żeby nie przegapić otwarcia koncertu. Przeszła korytarzem zgodnie z instrukcją ochroniarza i za pierwszymi drzwiami znalazła drobny poczęstunek i napoje przygotowane na pokoncertowy meet & greet z fanami. Zgarnęła dwie butelki wody i ramieniem zamknęła za sobą drzwi, kiedy poczuła, że na kogoś wpada. - Wiedziałem, że na mnie lecisz. - usłyszała głęboki głos, który przyprawił ją o gęsią skórkę. Była święcie przekonana, że Shannon jest już wpięty i czeka na sygnał, żeby zasiąść za perkusją, a nie że kręci się po zapleczu. - Chyba koncert ci się rozpoczyna. - rzuciła zwięźle, żeby za wszelką cenę nie dać po sobie poznać, że to spotkanie jest jej nie na rękę. - Gdzie twój narzeczony, co? Spuścił cię ze smyczy?  - zażartował, opierając swoją dłoń o ścianę na wysokości jej głowy. - Nie będę o tym z tobą rozmawiać. Spieszę się. - chrząknęła, próbując go wyminąć, jednak zanim zdążyła zareagować mężczyzna złapał ją za nadgarstki i pchnął na ścianę. - Naprawdę masz jakieś death wish, czy co? - roześmiała się, ale nawet się nie szarpnęła, żeby nie dać mu satysfakcji. - Przed nami jeszcze kilka wspólnych dni, może być gorąco. - objął jej nadgarstki jedną dłonią nad jej głową, a palcem wskazującym drugim dłoni przejechał po jej dekolcie, nieco odchylając materiał. - Co tu się dzieje?! - po korytarzu echem odbił się głos Oli, która jeszcze na ostatnią chwilę poszła szukać toalety. -Jeszcze będziesz prosiła. - wyszeptał, patrząc jej głęboko w oczy, z satysfakcją zauważając, że odwróciła wzrok a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Dla podkreślenia swoich słów uderzył jej rękoma o ścianę i puścił, szeroko uśmiechając się do Oli, która szybko się przy nich znalazła. - Lepiej żebym cię więcej przy niej nie widziała, bo pożałujesz. - warknęła, dotykając ramienia Lisy. Mężczyzna tylko mrugnął do niej i potruchtał do wyjścia na scenę. - Wszystko w porządku? Zrobił ci coś? - zapytała, z troską patrząc na dziewczynę. - Nic. Rzucał tylko głupie teksty. Kolejny raz zarobi w zęby, słowo daję. - głośno wypuściła powietrze, jednak wcale nie była taka pewna swoich słów. Wstyd było jej przyznać przed samą sobą, a co dopiero głośno, że jego wzrok i niski głos po prostu ją paraliżują. 

————

Czy Lisa faktycznie byłaby zdolna przyłożyć Shannonowi? Czy Ola puści parę z ust o tym co widziała? 

A na dobranoc....

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz