- Nie, naprawdę. Uciekam. - Lisa próbowała wyrwać się już z tego towarzyskiego spotkania, ale robiła to z żalem, bo naprawdę fantastycznie się bawiła. - Kochana, no. To ja mam być w pracy na 6.30, a nie ty. - Mija objęła ją ramieniem i pocałowała w policzek. - Wiem,wiem. Jak mi się uda to podjadę do ciebie. Dzięki za dzisiaj. - dziewczyna uścisnęłam różowowłosą koleżankę i pomachała do reszty. - Myślałem, że Polacy są bardziej otwarci, a ty tak tylko machasz. - Roger, także pracujący w kawiarni zamknął ją w potężnym, niedźwiedzim uścisku. - Ej, dobra. Naprawdę. Może być jeszcze rozchodniaczek i spadam. - Lisa nie musiała dwa razy powtarzać, bo Mia już doskoczyła do baru. Wznieśli ostatni toast, głośno krzycząc na zdrowie i po wymianie kilku kolejnych uprzejmości Lisa w końcu wyszła z lokalu. Objęła się ramionami, bo temperatura na zewnątrz była dużo niższa niż w ciągu dnia. Dosłownie trzy minuty później rozpoznała tablice rejestracyjne i wsunęła się na tylnie siedzenie granatowego Forda. Z uśmiechem na twarzy przeglądała zdjęcia i cieszyła się, że mogła poznać tak świetnych ludzi i kompletnie przy nich wyluzować. Kiedy kierowca wyjechał na główną ulicę prowadzącą prosto do wynajmowanego domu zaczęła się stresować. Kuba nie wrócił do domu przed jej wyjściem, a w dodatku nie odezwał się od tamtego czasu. Co innego Shannon, który wysłał jej kilka wiadomości. W ciągu wieczoru musiała błagać Mię, żeby nie zdradziła mu gdzie się bawią, bo nie chciała się z nim widzieć, aby uniknąć tłumaczeń związanych ze swoją ucieczką z domu Jareda.
- Dzięki, dobranoc! - pożegnała się z kierowcą i wysiadła, jeszcze przez moment stojąc na podjeździe. Widziała słabe światło w oknach salonu, a wypożyczone auto stało przy garażu, co oznaczało, że Kuba jest już w domu. Co się denerwujesz, przecież nic ci nie zrobi. Próbowała przetłumaczyć samej sobie, że wszystko będzie w porządku. Jednak gdzieś w głębi miała dziwne przeczucie, że ten powrót do domu nie będzie należał do najprzyjemniejszych. Na tyle na ile mogła odgoniła negatywne myśli i w końcu nacisnęła klamkę. W domu panowała cisza, a Kuba siedział na kanapie i wpatrywał się w wyłączony ekran telewizora. - Wróciłaś. - uniósł wzrok i odstawił na stolik pustą szklankę. Dziewczyna powstrzymała się od komentarza, że mogła nie wracać i zsunęła buty. Czując na sobie spojrzenie mężczyzny przeszła do sypialni, bo po całym dniu wrażeń marzyła tylko o zakopaniu się w miękkiej pościeli. Z Kubą lub bez. - Nie przywitasz się? - zadrżała, gdy Kuba zaszedł ją od tylu, a jego ciepły, pachnący whiskey oddech omiótł jej kark. - Dobry wieczór. - mruknęła, odsuwając się od niego. - Nie będę z tobą rozmawiać, bo jesteś pijany. - przymknęła oczy, siląc się na spokojny, ale stanowczy ton. - Bo ty jesteś trzeźwa. - wyśmiał ją i obszedł ją na około. - Na pewno bardziej od ciebie. - stanęła tak, żeby mieć wolną drogę do drzwi. Omiotła wzrokiem jego szkliste, nieco zaczerwienione oczy i nie mogła nic poradzić na to, że oblało ją uczucie żalu i złości. Sama wypiła dosłownie dwa shoty i jedno piwo, ale kompletnie nie czuła skutków ubocznych alkoholu. W międzyczasie zjedli ogromne burgery i inne przekąski smażone w głębokim tłuszczu, które zapobiegły szybkiemu wchłanianiu procentów. - Porozmawiamy rano. Idź pod prysznic, zjedz coś i połóż się do łóżka. - poprosiła, odtrącając jego dłoń. - Nie. Nie chodzi się spać bez zgody. - stwierdził, nieco chwiejąc się na nogach. - W takim razie nie będziemy spać. - oznajmiła, chociaż było grubo po pierwszej w nocy. - Możesz też dalej pić aż stracisz przytomność. Nie obchodzi mnie to. - minęła go, mając wrażenie, że nie ważne co by powiedziała to byłoby źle. Znalazła w pościeli swoją piżamę i skierowała się do łazienki, jednak tam nie dotarła.
- Nasz związek też cię nie obchodzi?! - nagle podniósł głos, jednocześnie popychając dziewczynę, która w ostatniej chwili podparła się rękoma, aby nie wylądować twarzą na dywanie. - Kuba... - jęknęła i na czworakach odsunęła się od niego. Oczy zaszły jej łzami, a serce niemal skoczyło do gardła. - To nie o to chodzi. - szepnęła, przełykając kolejne łzy. - Proszę cię. - pisnęła, kiedy tylko pochylił się nad nią i zasłoniła się rękoma. - Nie o to? To może ja szukam pocieszenia w ramionach innego?! - huknął na nią i złapał ją za włosy, zmuszając ją do wstania. Złapała go za nadgarstek, kuląc się przy ścianie. Cała jej pewność siebie ulotniła się w jednej sekundzie, a jej miejsce zajął strach, którego jeszcze nigdy nie czuła. Strach, przed człowiekiem, w którego ramionach znajdowała pocieszenie. Którego dotyk i ciepły głos był ukojeniem. Ktorego zapach zawsze przypominał jej o bezpiecznym miejscu.
- Chciałaś mnie za coś ukarać? - syknął, drugą ręką łapiąc ją za twarz, aby spojrzeć jej w oczy. Natychmiast uciekła wzrokiem, bo nie mogła znieść widoku tej całej złości malującej się na jego twarzy. - Masz odpowiedź, dlaczego nie lubię spuszczać cię ze smyczy. - warknął, a słowa wypływające z jego ust, choć coraz bardziej niewyraźne, niemal ociekały jadem. - Za mało dosadnie wytłumaczyłem ci czyja jesteś? - gwałtownie szarpnął ją i pchnął na łóżko. Jeszcze zanim zdążyła się pozbierać dopadł ją, siadając na jej nogach. - Będziesz teraz milczeć?! - wraz z tymi słowami wymierzył jej policzek, który bolał tysiąc razy bardziej. Nie fizycznie. Psychicznie. Dotknęła piekącego miejsca. - Kuba, co ty robisz? - załkała, krzytusząc się łzami. Próby wysunięcia się spod niego spełzły na niczym, bo tylko mocniej ścisnął ją udami, dodatkowo pochylając się nad nią, - Krzywdzisz mnie. - zacisnęła powieki i odwróciła głowę, jakby szykując się na kolejny cios. Czuła się bezsilna wobec niego. - Taką chcesz być zdzirą? Nie sądziłem, że możesz być taka łatwa.... - syknął, zaciskając palce na jej szyi. - Opanuj się. Proszę. - błagała wręcz o litość, mając nadzieję, że chłopak nagle wyrwie się z tego zamroczenia alkoholowego i zda sobie sprawę co właśnie robi. - Teraz prosisz, tak? - zakpił, drugą rękę wsuwając pod jej koszulkę. Mocno zacisnął palce na jej piersi, sprawiając jej ból, który tym razem nie zwiastował wspólnej wędrówki na szczyt spełnienia. Nie miała siły walczyć z nim. Miała nadzieję, że jak stanie się obojętna to mężczyzna da jej spokój, jednak to jeszcze bardziej rozzłościło pijanego mężczyznę. Obrócił ją na brzuch, dłonią dociskając jej głowę w poduszkę i zaczął ściągać z niej spodnie. - Przypomnę ci, do kogo należysz. - sapnął jej do ucha, a dziewczyna wykorzystała chwilę jego nieuwagi i gwałtownie uniosła głowę. Pociemniało jej przed oczami, gdy jej czaszka zderzyła się z jego szczęką. Niemal na oślep odczołgała się od niego na drugi koniec materaca. Kręciło jej się w głowie, a w ustach poczuła słony posmak, jednak resztkami sił zeszła z łóżka i złapała swój telefon, - Tknij mnie kurwa jeszcze raz, a to wszystko pójdzie na żywo! - zagroziła, drżącymi rękoma odblokowując telefon, ale mężczyzna tylko głośno roześmiał się. - Nie zrobisz tego. - wstał, ocierając krew, która sączyła się z rozciętej wargi. - Nie chcesz się przekonać. - mocniej zacisnęła palce na telefonie, żeby nie wypadł jej z rąk. Zrobiła niepewny krok w kierunku łazienki, jakby sprawdzając czy udało jej się powstrzymać jego agresywne zapędy. Nie spuszczając z niego wzroku powoli przeszła do sąsiadującego pomieszczenia, a gdy tylko dotknęła klamki, to szybko zamknęła się w nim. Oparła się plecami o zamknięte drzwi, niemal podskakując, gdy mężczyzna zaczął dobijać się. - Będziesz mnie teraz szantażować?! - krzyknął, wywołując u niej kolejną falę płaczu. - Nie, mówię co zrobię. - szepnęła i wyczerpana zsunęła się na podłogę, dając upust swoim emocjom.
————————
Mam za dobry nastrój na pisanie takich momentów w życiu bohaterów. 😭 Ale powiedziałam A, więc muszę powiedzieć B. 😱
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfic„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...