61.

486 32 59
                                    

- Kuba. - klasnęła dłońmi przed jego twarzą, kiedy zorientowała się, że mężczyzna jej nie słucha. - Przepraszam. - wymamrotał i przyłożył wytatuowane dłonie do twarzy. Widziała po zmarszczkach na jego czole, że zacisnął powieki, próbując skupić się na rzeczywistości. Juwenaliowy występ oraz OWF przeszły już do historii, dołączając do pozostałych udanych koncertów, a pozytywne emocje krążące w układzie krwionośnym Grabowskiego zdawały się wyparować. - Skup się, proszę. - szepnęła, całując go w skroń. Przetarł twarz i zsunął się niżej w fotelu. - Kontynuuj. - zaczął bawić się papierkiem po cukrze, skupiając na nim wzrok. Siedzieli w jednej z kawiarni w śródmieściu, bo chciała z nim porozmawiać o nadchodzących planach, a próby poruszenia tego tematu w domu kończyły się fiaskiem z różnych powodów. Raz miał zbyt dobry humor i kompletnie ją rozpraszał próbami zaciągnięcia jej do łóżka, a innym był zbyt rozdrażniony, żeby nawet wysłuchać co ma do powiedzenia. Jego nastroje potrafiły się zmieniać z minuty na minutę, a jego stan pogarszał się z każdym kolejnym dniem przybliżającym koncert z Marsami. - Nie uciekniesz od tego. Słowo się rzekło, a kontrakty zostały podpisane. - przypomniała mu, po tym jak zeszłej nocy przyłapała go na szukaniu kruczków w umowach współpracy. - Po Słupsku lecimy do Moskwy i Kijowa, później jeden koncert w Hiszpanii i twój wymarzony urlop. - pocieszyła go, na co tylko skinął głową. - Urlop jak urlop. - mruknął, ale posłał jej lekki uśmiech. - Ej, przyznaj, że sam jesteś zaskoczony tym, że Chicago się tak szybko sprzedało. - szturchnęła go w ramię, bo wczoraj dostała informację, że pierwszy zabookowany przez nią termin został wyprzedany. Pomysł na koncert dla Polonii pojawił się niedługo po tym jak szukali miejsca na kolejny wypad. Kuba wymarzył sobie Alaskę, ale ten kierunek nie wzbudził entuzjazmu dziewczyny, więc drogą kompromisu mieli pierw odwiedzić także kilka wybranych przez nią miast w USA. - Dzieciaku, jestem. I cieszę się z tego koncertu. Jeżeli chcesz dołożyć drugi termin to zrób to, nawet na drugi dzień.- dotknął jej dłoni, lekko ją ściskając. - Co nas czeka po powrocie do Polski? - oparł łokcie na kolanach i wychylił się, zaglądając jej do komputera. - Dwa festiwale hip-hopowe i to wszystko do końca lipca. A potem potrzebuję twojej pomocy. - westchnęła, bo spędzało jej to sen z powiek. - Skoro EPkę chcesz wypuścić pod koniec sierpnia to czy mamy od razu zajmować się zagranicznym rynkiem czy jednak mam planować jesienno-zimową trasę po Polsce? Czas goni, przydałoby się coś już klepać. - dopiła swoją kawę i odłamała kawałek kruchego ciastka. - Nie mam zielonego pojęcia jak się przyjmie. USA to bardzo ciężki rynek. UK może nieco łatwiej. Nie wiem, naprawdę nie wiem jak ci odpowiedzieć na to pytanie. - uniósł wzrok, zauważając jej strapioną minę. - Porozmawiam z Jaredem. Poza tym producenci też chcą dołożyć swoje trzy grosze i proponują odsłuchy dla mediów. Czekają na odpowiedź. - wyjaśniła mu jeszcze, ale czekała tutaj tylko na decyzję Kuby. Sama uważała to za dobry pomysł, ale chłopak wolał trafiać muzyką do zwykłych ludzi, a nie wystawiać się na opinie krytyków muzycznych. - Zróbmy to. Do tego dodaj kilka terminów w UK, jeszcze we wrześniu. - poprosił ją, co przyjęła z radością, bo cieszyła się, że nakreślił jej plany. - Tak jest panie Grabowski. - zasalutowała mu i zapisała sobie kilka haseł w otwartym pliku z rzeczami do zrobienia. - Chodź na spacer. - zamknęła komputer, bo musiała oczyścić umysł. - Jeszcze jedno, Adam w końcu nie jedzie w dalszą trasę z Marsami?  - upewnił się, bo Mojski zdążył wykupić już wycieczkę w tym terminie. - Nie, nie mogą z Alą przełożyć terminu, bo będzie się to kłócić z festiwalami. Ustaliliśmy, że poradzimy sobie bez niego, tak? - spakowała rzeczy ze stolika i podniosła się, wyczekująco patrząc na Kubę. - Tak, jasne. Dobrze, że Krzysiek będzie. - założył na głowę czapkę i rozejrzał się za swoimi okularami. - Dlatego musimy z wyprzedzeniem ustalić terminy, z nie na ostatnią chwilę. - podała mu zgubę i skinieniem głowy pożegnała się z obsługą za barem. - Wszystko wzięłam, chodź. - oddała mu jeszcze telefon, który wysunął mu się z kieszeni. - Co ja bym bez ciebie zrobił. - objął ją ramieniem jak tylko wyszli na słoneczną ulicę i przyciągnął do siebie. - Zginąłbyś marnie. - przewróciła oczami, zarzucając torbę na drugie ramię. - Jeszcze wywiad, ale to skończę wieczorem. - przypomniała sobie, kiedy mijali kiosk. Wczoraj, co prawda podstępem, wmanewrowała go na odpowiedzenie na kilka pytań, a dzisiaj chciała dokończyć redagowanie tekstu zanim puści go w świat. - Nie wierzę, że się na to zgodziłem. - parsknął śmiechem, ale wiedział, że dziewczyna chce dla niego dobrze i musiał oswoić się z myślą o mediach, szczególnie przy promocji EPki. - Działam cuda. - zjechała dłonią na jego pośladki i wsunęła ją do tylnej kieszeni spodni, lekko go przy tym szczypiąc. - Podstępna lisica z ciebie, a nie jakieś cuda. - pochylił się do niej, muskając wargami jej usta, kiedy zatrzymali się przy przejściu dla pieszych. Podczas spaceru po Nowym Świecie Kuba został kilka razy zaczepiony przez pojedyncze osoby, ale za każdym razem zamienił z nimi kilka słów, zapozował grzecznie do zdjęć i złożył autografy na w pośpiechu znalezionych kartkach papieru. Nogi poniosły ich nad Wisłę, aż do Mostu Gdańskiego, gdzie w końcu wsiedli w tramwaj w kierunku Pragi.  Lisa niezmiernie cieszyła się, że spędzili pół dnia poza domem, bo myślała, że już nie uda się go przekonać do wyjścia na świat. Zachowała jednak tę radość dla siebie, nie chcąc go spłoszyć. Zanim dotarli do domu, to wstąpili jeszcze do sklepu, bo na wieczór zaprosili do siebie kilka osób na domówkę, połączoną z grillem na tarasie. - Dokąd leziesz, łajzo? - przywołała go, kiedy po przekroczeniu progu mieszkania od razu skierował się na kanapę. - Odpocząć. - spojrzał na nią jak na wariatkę. - Mięso masz do pokrojenia, samo się nie zamarynuje. No już. Chwila roboty, a później pomogę ci w relaksie. - znacząco wypchnęła językiem policzek i szeroko się uśmiechnęła. - Przekonałaś mnie. - stwierdził w końcu, wracając do niej. - Dawaj to mięcho, bo wolałbym już pomiętosić twoje. - umył ręce i złapał za nóż, gotowy do pomocy. - Słucham? - parsknęła śmiechem, nie dowierzając w to co usłyszała. - Dobrze słyszałaś. - złapał ją za twarz, bez ceregieli wsuwając język do jej ust, żeby nie zadawała już głupich pytań. 

——

Wróciłam dzisiaj do kilku poprzednich rozdziałów i poczytałam komentarze, których mi tak bardzo ostatnio brakuje... Jak myślicie? Czy to dobrze, że Lisa zgodziła się na propozycję Kuby i dała się wrzucić na głęboką wodę? Utonie czy jednak ścisła współpraca będzie sukcesem? Koncert z Marsami coraz bliżej. 🤭

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz