151.

367 36 93
                                    

- Dostaliśmy wizę do Rosji.

- Jak było w Ciechanowie?

Słowa padły równocześnie z ich ust, gdy tylko ich oczy spotkały się. Z tą różnicą, że Kuba szybko uciekł wzrokiem, a Lisa w dalszym ciągu mordowała go spojrzeniem. W sekundę zorientował się, że ma przesrane. Odstawił na blat stołu ananasa przewiązanego wstążką i butelkę whiskey. - Powtórz. - ponagliła go machnięciem ręki. - Dostaliśmy wizę do Rosji. - powiedział, powoli podchodząc do niej. Dziewczyna odchyliła głowę i głośno roześmiała się. - Siedziałeś ostatnio na uszach albo ja mówiłam po chińsku. Czego nie zrozumiałeś w tym, że na razie nie chcę nigdzie wyjeżdżać? - zakpiła, z powątpiewaniem kręcąc głową. - Ale opowiadaj jak udała się twoja dzisiejsza wycieczka. No słucham. - odepchnęła się pośladkami od oparcia i zaczęła krążyć po salonie. Wiedział, że nie ma sensu zaprzeczać. Wahał się między zapytaniem skąd wie, a prośbą żeby usiadła. Żadna z tych dwóch opcji by jej nie ucieszyła. - Chciałbym z tobą porozmawiać. - chrząknął, wodząc wzrokiem za wściekłą dziewczyną. - A co robimy? - ponownie go wyśmiała i odwróciła się do niego. - To nie jest dla mnie łatwe. - zaznaczył, wskazując na kanapę. - A dla mnie jest? Spotykasz dziewczynę z przeszłości i nagle... - pstryknęła palcami w powietrzu. - Nagle zmieniasz się. Milczysz, coś cię męczy. I jedziesz w pizdu, nawet nie racząc mnie o tym poinformować. Byłeś u niej. - rzuciła na końcu, bardziej twierdząc niż pytając. - Przyznaj się do cholery. - dźgnęła go palcem w klatkę piersiową i natychmiast cofnęła się o krok, gdy chciał ją złapać za nadgarstki. - Powiedz to końcu! - wrzasnęła, aż podskoczył. Żądała odpowiedzi natychmiast. Tu i teraz. - Co mam ci powiedzieć? Że przeszłość nagle wróciła i odbiła się czkawką? - stał w tym samym miejscu, próbując dobrać odpowiednie słowa. To, co miał jej powiedzieć nie mogło mu przejść przez gardło. - Szczeniackie uczucia wróciły? Zdałeś sobie sprawę, że to jednak ona jest tym całym światem i tylu lat potrzebowałeś, żeby to zrozumieć?! - nie spuściła z tonu, ciągle go atakując. - Mam się spakować, bo zachciało ci się bawić w tatusia? Wygodne, prawda? - mówiła to, co ślina przyniosła jej na język. - Lisa. - poprosił, składając dłonie jak do modlitwy. Każde jej słowo sprawiało, że obawiał się jeszcze bardziej. - Leon jest moim synem. - wyszeptał, zamykając oczy w oczekiwaniu na kolejny cios. Spod przymkniętych powiek popłynęły pojedyncze łzy, ginące wśród zarostu. Oparł się o drzwi za swoimi plecami, z trudem łapiąc kolejny oddech. - Leon... co? - Lisa natychmiast odwróciła się do niego, ale nogi się pod nią ugięły. Przełknęła ślinę, a jej ciało zadrżało. Wydawało jej się, ze za chwilę padnie jak długa, bo zaczęło jej szumieć w głowie. Kuba skinął głową, wbity w drzwi, jakby marząc, żeby nigdy nie musiał jej przekazywać takich informacji. - Chyba sobie żartujesz. - stwierdziła na wydechu, siadając na najbliższym krześle. - Mówiłem ci, że ostatni raz spotkałem Patrycję jak my jeszcze nie byliśmy razem. - w końcu odważył się otworzyć oczy i spojrzeć na swoją żonę. Siedziała ze spuszczoną głową, obejmując ją rękoma. Kiwała się w przód i tył, jakby zastanawiając się co ma mu odpowiedzieć. Fakt, nie byli jeszcze razem. Pewnie nawet Kuba wtedy nie myślał, że coś będzie go łączyło z przypadkową dziewczyną z kręgielni. Coś. A może wszystko? Byli ze sobą może 14 miesięcy, a bagażem wspólnych doświadczeń mogliby obdzielić kilka par z dłuższym stażem. Jednak przeszłość mogła odbić się na przyszłości i to w najmniej oczekiwanym momencie. Ostrożnie pokonał dzielącą ich odległość i kucnął przed nią. - Mów do mnie. - poprosił z duszą na ramieniu i przepuścił między palcami kosmyki jej włosów. W dalszym ciągu jego policzki przecinały kolejne łzy. Głos miał zachrypnięty, jakby miał go zaraz stracić. Dziewczyna potrząsnęła głową, kuląc się jeszcze bardziej. Było jej duszno i niewygodnie, ale nie zmieniła pozycji. Co miała mu powiedzieć? Przysiadł na piętach i na tyle ile mógł, wtulił w nią głowę, obejmując przy tym ramieniem. Kolejne minuty mijały, a dziewczyna w dalszym ciągu milczała. Poczuł jak w końcu wzięła głęboki oddech i nieznacznie odsunął się, kiedy wyprostowała się. Miała zaczerwienioną twarz i błyszczące oczy, co jasno pokazało, że także płakała. Pociągnęła nosem i otarła go wierzchem dłoni. Zacisnęła palce na kolanach, jakby zastanawiała się czy nogi nie odmówią jej posłuszeństwa, gdy zdecyduje się wstać. Kolejnych kilka głębokich wdechów. - Jako twoja managerka zastanowiłabym się dlaczego pojawiła się właśnie teraz. - powiedziała cicho, podnosząc się z krzesła. - I zrobiła wszystko, jak najszybciej, żeby zamknąć temat i ją uciszyć. - dodała, przechodząc do kuchni, skąd wzięła zapalniczkę i paczkę papierosów. Zdumiony Kuba podniósł się z ziemi. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. - Bo może zniszczyć to, na co tak ciężko pracowałeś. - usłyszał jeszcze, gdy zaczęła wspinać się po schodach na antresolę. Nagle, ogarnęła go niesamowita złość. - W chuju mam, co myśli mój manager! - ryknął, a Lisa zamarła w pół kroku. - Chcę wiedzieć co myśli moja żona i co dalej będzie! - stanął u stop schodów, łapiąc się poręczy. - Twoja żona? - odwróciła się do niego. - Twoja żona nie ma zamiaru bawić się w macochę i dom. - widząc jej minę, mógłby przysiąc, że gdyby nosiła na palcu normalną obrączkę, to właśnie cisnęłaby mu ją w twarz. 

—————

No i wszystko jasne. 🤷🏼‍♀️



Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz